
20 sierpnia 2022
Idealny szałas w lesie – instrukcja i poradnik.
(fragm. „Konopielki” Edwarda Redlińskiego)
Szarpanina ducha z ciałem na skraju snu, w półjawie i wyduszone śródnocne wycieczki w zimno – czynią prawdziwe spustoszenia w romantycznym etosie outdorowo-leśnym. Zwłaszcza, jeżeli zdarzają się kilka razy w ciągu nocy…
Od samego początku przygody z hamakami miałem wrażenie, że sikam częściej, niż śpiąc na ziemi. Parę znanych mi, dyndajacych osób podziela moje spostrzeżenia, a i regularne powroty tematu na zagranicznych forach hamakowych świadczą, że problem jest znany. Powszechnie wiąże się to z nadużyciem płynów z wieczora, z lekkim wychłodzeniem konwekcją w hamaku, a nawet z jesienią życia. Efekt występuje jednak u osób w różnym wieku, nawet w upalne letnie noce i względnie na sucho.
Jakiś czas temu natknąłem się w sieci na ciekawą opinię dotyczącą częstszej potrzeby oddania moczu, w trakcie… jazdy rowerem poziomym (źródło). Pozycja na „poziomce” jest bardzo zbliżona do ułożenia ciała w hamaku – ogólnie horyzontalna z nogami nieco wyżej niż biodra. Sprawia to ponoć, że część krwi spływa do centralnej części ciała, co interpretowane jest przez organizm, jako nadmiar płynów. Ma to wywoływać reakcję w postaci redukcji wydzielania hormonu wazopresyny, co sygnalizuje organizmowi konieczność zwiększenia produkcji moczu. Ciało reaguje w ciągu godziny i pęcherz się wypełnia. Po wstaniu i utrzymaniu pionu przez godzinę sytuacja powinna ulec odwróceniu – krew spłynie do nóg, a organizm zacznie odczuwać to jako niedobór płynów w ustroju. Wzrośnie wydzielanie wazopresyny, pęcherz przestanie się wypełniać i powinno dać się odczuć wzmożone pragnienie.
Dla mnie brzmi przekonująco – od dziś będę wstawał w nocy bardziej świadomy i pełen mądrości poszukam koprzyw…
Leave a comment